...

No cóż tu dużo mówić. Piszę najczęściej opowiadania o Castle :d i tyle. Hahaha :P

środa, 23 listopada 2011

Zaufaj [D]

Wiem, wiem długo nie dodaję nowej części, przepraszam (jeśli wogóle ktoś to czyta).
A to tak na... na, po prostu przeczytajcie ;D


Strach, obawa, brak zaufania…
Myślisz, że nie zrozumie, że sprawi tylko problem…
Lecz na jego widok wszystkie obawy znikają...
Zna cię jak nikt inny…
Choć było ich wielu to tylko przy nim czujesz te motyle w brzuchu i tą troskę w głosie…
Każde jego słowo potrafi ukoić nawet najgorszy ból…
Opowiadasz mu o swoim problemie…
On nie naciska, uważnie słucha…
Gdy kończysz bierze cię w ramiona i mocno przytula…
Teraz już wiesz, że wszystko będzie dobrze…

To tak jakby do Castle 4x9 ;P

niedziela, 13 listopada 2011

"Druga szansa" [3/??]

Część 3
- Gdzie twoja mama i Alexis? – Zapytała Kate, wchodząc do Sali Castle’a.
- Kazałem im iść do domu, były zmęczone – odpowiedział z uśmiechem, na widok pięknej detektyw.
- Rozmawiałam z lekarzem - powiedziała. - „Nie powiem mu o Josh’u „ - pomyślała.
- Tak i co powiedział? - Spytał zaciekawiony.
- Że miałeś wiele szczęścia - rzekła i spojrzałam mu w oczy.
Ich spojrzenia przepełnione miłością, wreszcie się spotkały. Na te kilka chwil zatracili się
w sobie. Choć byli oddaleni od siebie, czuli, że dzielą ich zaledwie milimetry.
To prawda, dzieliły ich milimetry. Kate nawet sama nie wiedziała, kiedy tak bardzo zbliżyła się do leżącego na łóżku mężczyzny.
Ich twarze były coraz biżej. Jeden delikatny pocałunek, później następne, lecz zachłanniejsze od poprzednich. Po kilku chwilach oderwali się od siebie, a Kate na nowo zatopiła się w jego niebieskich tęczówkach.
- Jest późno, lepiej już pójdę. - Powiedziała.
Rick przyciągnął ją do siebie i jeszcze raz pocałował.
- Ale przyjdziesz jutro. - zapytał z proszącą miną.
- Oczywiście.
- To postaram się nie umrzeć.
- Nawet tak nie żartuj. - spojrzała na niego z grymasem na twarzy. - Dobranoc. - powiedziała na dowidzenia.

***

Po powrocie do domu, detektyw wzięła gorącą kąpiel. Choć nie okazywała tego przy pisarzu, była trochę zmęczona. Od kilku dni siedziała przy nim w szpitalu, więc nie ma się co dziwić, że potrzebowała wypoczynku. Po odświeżającej kąpieli poszła do swojej sypialni i ułożyła się do snu, lecz nie mogła zasnąć. Oboje nie mogli. Męczyło ich zbyt wiele pytań. Nie wiedzieli, co do końca oznaczał ten pocałunek. Przynajmniej dla Kate, bo Rick obiecał
sobie, że nie pozwoli jej odejść. Po jakimść czasie oboje zasnęli - on kilka minut przed trzecią, natomiast ona usnęła około czwartej - zmęczenie zwyciężyło.

Wstała o siódmej, zjadła szybkie śniadanie i wyszła z domu pędząc do szpitala. Mogła sobie
na to pozwolić, gdyż poprosiła o zaległy urlop.

***

Weszła do jego sali prawie bezszelestnie. Zobaczyła, że śpi, więc podeszła do niego i
złożyła na jego ustach delikatny pocałunek. Rickowi najwidoczniej taka pobudka się podobała, ponieważ objął ją i odwzajemnił pieszczotę.
- Przyszłaś. - powiedział lekko zaspany.
- Przecież mówiłam, że przyjdę.
- Wiem, ale nie byłem pewien po tym, co się wczoraj wydarzyło. - powiedział poważnie.
- A co się wydarzyło? - zapytała, po czym szybko dodała. – Dwoje dorosłych ludzi ma prawo się całować, prawda?
- Tak, tylko…
- Chyba, że nie chcesz?
- Ja? Oczywiście, że chcę. Uwielbiam cię całować. Twoje usta są takie miękkie i słodkie,
są takie idealne. - powiedział zamyślony.
Kate tylko parodyjnie przewróciła oczami.
- Przepraszam. - powiedział nieco speszony.
- Nic się nie stało. To było nawet miłe.- odpowiedziała z szerokim uśmiechem.
Siedzieli chwilę w ciszy, gdy nagle Rick powiedział:
-Musimy porozmawiać.

sobota, 5 listopada 2011

"Druga szansa" [2/??]

Część 2
Nagle znajdujesz się w karetce. Obok ciebie siedzi Kate i trzyma cię za rękę. W jej oczach dostrzegasz łzy. Coś szepcze, lecz ty dokładnie jej nie słyszysz.
-Proszę cię, tylko mnie nie zostawiaj. Proszę- kolejna łza spłynęła po jej policzku.
Po chwili znów zasypiasz.
Budzisz się w sali pooperacyjnej. Czujesz lekki ból w okolicach klatki piersiowej. Zaczynasz rozglądać się po pomieszczeniu. Po prawej stronie swojego łóżka zauważasz Beckett śpiącą na krześle. Nie wiesz, czy powinieneś ja obudzić, lecz po namyśle lekko ją szturchasz. Po woli otwiera oczy, a gdy cię zauważa szybko próbuje doprowadzić się do porządku.
-Rick, jak się czujesz? Boli cię coś? Zawołać lekarza? Cieszę się, że nic ci nie jest. Wszyscy się o ciebie martwiliśmy.
-Poczekaj, nie tak szybko.- odpowiadasz z lekkim rozbawieniem.
-Przepraszam- uspokaja się i przez chwilę na siebie patrzycie.- Ja jednak zawołam lekarza.
Nim zdążyłeś cokolwiek powiedzieć, Ona wyszła i zostałeś sam.
Później przyszło wielu lekarzy. Cały dzień spędziłeś na badaniach. Kate cały czas była przy tobie, choć nie rozmawialiście, to sama jej obecność podnosiła cię na duchu.
Po wszystkich badaniach w sali zjawiły się Martha i Alexis.
-Tato- krzyknęła i rzuciła się w twoje ramiona.
-Richard, bardzo się o ciebie martwiliśmy.- powiedziała twoja matka i uczyniła to samo, co wnuczka.
-Wy porozmawiajcie, a ja pójdę do lekarza zapytać o wyniki badań.- obwieściła Kate i wyszła.
.
.
-Przepraszam, mogę?- zapytała detektyw wchodząc do gabinetu lekarza.
-Tak, oczywiście.- odpowiedział mężczyzna i odwrócił się do niej.
-Josh?- zapytała z niedowierzaniem.
-Kate, miło cię widzieć. Jak mniemam przyszłaś zapytać o twojego Castle’a. Jego lekarza prowadzącego nie ma, ale mogę ci wszystko powiedzieć.
-Nie mojego, ale zgadłeś, chciałam się dowiedzieć, jak się czuje.- powiedziała ze zdenerwowaniem w głosie.
-Dobrze. Miał bardzo, bardzo dużo szczęścia.
-A kiedy może wyjść?
-Jeśli jego stan się nie pogorszy, to za parę dni. Będzie musiał przejść rehabilitację z powodu ręki, a z klatką piersiową jest dobrze.
-Ok. Ja już pójdę.- wstała i odwróciła się do wyjścia. Nie chciała dłużej rozmawiać ze swoim byłym.