...

No cóż tu dużo mówić. Piszę najczęściej opowiadania o Castle :d i tyle. Hahaha :P

środa, 28 marca 2012

Do something before you lose him forever...


Do something before you lose him forever...
- Hej, kochana – powiedziała Lanie, stając w drzwiach Kate. – Gotowa na babski wieczór? – zapytała pokazując jej butelkę wina.
- Cześć, wchodź – zaprosiła przyjaciółkę do środka.
Chwilkę posiedziały, pogadały o pracy, lecz później ustaliły, że tego wieczoru nie będą rozmawiały o sprawach zawodowych, tylko o przyjemnych rzeczach.
- A co z Rick’iem – wypaliła po chwili milczenia Lanie.
- Jak to co z Rick’iem? – zdziwiła się siedząca na przeciw kobieta.
- Do jasnej cholery! Dziewczyno, obudź się. Ten facet cię kocha. Jak myślisz, ile czasu minie zanim odejdzie? - detektyw patrzyła na nią jak zbity szczeniak nic nie mówiąc. - On może mieć każdą - jest przystojny, bogaty, znany, a kocha właśnie ciebie i to ciebie wybrał! Jak długo chcesz go zwodzić? Zachowujesz się jak osoba, która udaje, że rzuca piłeczkę psu, a tak naprawdę tego nie robi. Pies się w końcu znudzi tą zabawą i odejdzie. Tak samo będzie z Castle'em. Dajesz mu nadzieję, a potem co?
Beckett postanowiła się jakoś bronić.
- Mówisz o mnie, a ty... - nie skończyła.
- O nie, kochana, nie wymigasz się tak łatwo zmianą tematu na mnie i Javier'a. Ale dobrze, jak chcesz, w końcu to twoje życie - wstała z kanapy. - Lecz jeśli nie chcesz zostać na zawsze sama - bo uwierz, już nigdy nikogo nie pokochasz tak jak jego - to zrób krok w jego stronę. Bo naprawdę nie chcę ci kiedyś powiedzieć "A nie mówiłam?"- spojrzała na nią z lekkim uśmiechem, wiedziała, że mocno ją potraktowała, ale inaczej nic by do niej nie dotarło.
- Przemyśl to, Kate. Ja już idę, pa. - Doktor Paris wyszła zostawiając kobietę z masą myśli, pytań i obaw.
"Ona ma rację... Co ja robię? Przecież on prędzej czy później odejdzie... A ja zostanę sama... A przecież go kocham..." - pomyślała

Pierwszy raz sama przed sobą przyznała się, że go kocha.
"Muszę coś zrobić..."
Chwyciła telefon wybierając pierwszy numer na liście. Rick wyczuł, że jest zdenerwowana, więc przyjechał jak najszybciej.
- Kate, co się stało. Przez telefon było słychać, że jesteś zdenerwowana - powiedział wystraszony.
- Ja... po prostu chciałam ci powiedzieć... To nie jest takie proste - odpowiedział trzęsącym się głosem.
- Spokojnie - podszedł do niej i wziął za rękę, by się uspokoiła. Pod wpływem jego dotyku na skórze pojawiła się jej gęsia skórka. Teraz jeszcze trudniej było jej mówić. Stał tak blisko. Nie mogła nic powiedzieć, więc zbliżyła swoje usta do jego. Najpierw lekko musnęła wargi mężczyzny, później oboje chcieli więcej. Ich pocałunki były coraz namiętniejsze. Po kilku chwilach oderwali się od siebie. Ich oddech były przyśpieszone, a serca szalały.
- Co chciałaś mi powiedzieć - uśmiechną się szeroko.
- Że cię kocham - zarumieniła się i odwróciła wzrok, by nie patrzeć na niego, a jej ręce wciąż obejmowały jego szyję. Dotkną jej podbródka i zmusił, by spojrzała mu w oczy, po czym rzekł:
- Wiem, Kate, wiem - przytulił ją jak najmocniej, nie chcąc jej już nigdy wypuszczać ze swych objęć, i dodał szeptem wprost do jej ucha. - Ja ciebie też.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz